Od 1 stycznia 2026 roku polskie firmy i współpracujący z nimi przedsiębiorcy staną w obliczu fundamentalnej zmiany. Państwowa Inspekcja Pracy otrzyma nowe, potężne narzędzie: prawo do administracyjnego przekwalifikowania umów B2B oraz umów zlecenia na umowę o pracę.
Jeśli inspektorzy uznają, że faktyczny sposób wykonywania pracy nosi znamiona stosunku pracy – a nie cywilnoprawnej współpracy - będą mogli wydawać decyzje o natychmiastowej wykonalności. Eksperci biją na alarm: może to spowodować potężny chaos prawny i podatkowy, z którym polska biurokracja może sobie nie poradzić. Czy to słuszny krok w kierunku ochrony pracowników, czy mina podłożona pod elastyczny rynek pracy?
Decyzja PIP: Natychmiastowe skutki, odroczone konsekwencje
Nowe uprawnienia PIP oznaczają, że decyzja o przekwalifikowaniu umowy wejdzie w życie w zakresie skutków prawa pracy - czyli konieczności opłacania składek i podatków jak dla pracownika - z chwilą doręczenia jej pracodawcy. Kluczowe i najbardziej niebezpieczne jest to, że ewentualne odwołanie do sądu nie wstrzyma jej wykonania.
W kontekście tej natychmiastowości pojawia się gigantyczny problem. Jak zauważa w portalu prawo.pl Marcin Bodziony, doradca podatkowy i ekspert w zakresie kontroli i postępowań podatkowych, mechanizm ten jest skomplikowany i obarczony ryzykiem dla przedsiębiorców.
Z perspektywy podatków i składek doręczenie decyzji pracodawcy spowoduje, że od tego dnia wywoła ona skutki prawne, tzn. należałoby opłacać podatki i składki jak ze stosunku pracy. Za okres do tego dnia skutki prawne pozostaną zawieszone do momentu, gdy decyzja stanie się ostateczna, a w razie wniesienia odwołania do sądu – do dnia, w którym orzeczenie sądu stanie się prawomocne - wyjaśnia Bodziony.
W praktyce oznacza to, że firma, która odwoła się od decyzji PIP, musi jednocześnie zmienić sposób rozliczania podatków i składek, czekając na ostateczny wyrok. Jest to swoista jazda na dwóch rozliczeniowych torach, która nawet przy wygranej batalii sądowej pozostawi za sobą zgliszcza.
Rząd stawia sprawę jasno: Idziemy po 2 miliardy
Skala planowanych kontroli i ich natężenie są realne. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej twardo argumentuje potrzebę zmian stratami budżetowymi. Eksperci są zgodni: jeśli przepisy wchodzą w życie, będą używane, a na celowniku znajdą się firmy, które dotychczas korzystały z form B2B.
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej twierdzi, że tzw. fikcyjne B2B to rocznie 2 miliardy złotych straty. A skoro tak, to znaczy, że kontrole będą i będzie ich sporo. Zwłaszcza że za przepisami dającymi PIP nowe uprawnienia idą też konkretne zmiany z zakresu procedur i współpracy między organami państwowymi. Ponadto, na etapie konsultacji projektu, wprost mówi się o znacznym zwiększeniu zatrudnienia w PIP - podkreśla Marcin Bodziony.
W świecie, gdzie organy państwowe typują do kontroli na podstawie posiadanych danych, najważniejsza staje się prewencja. Firma nie musi łamać prawa, ale musi zadbać o takie formalne i faktyczne ułożenie relacji, aby po prostu nie zostać "wytypowaną do kontroli" jako podmiot podwyższonego ryzyka.
Koszty kontroli: Niezależne od wyniku
Nawet jeśli kontrola PIP zakończy się pozytywnym wynikiem, przedsiębiorca ponosi koszty. Marcin Bodziony, bazując na swoim doświadczeniu, ostrzega przed iluzją bezkarnej obrony.
Moje doświadczenie z kontrolami i postępowaniami podatkowymi oraz zusowskimi pokazuje, że już sama tylko kontrola to spory problem dla przedsiębiorcy. Niezależnie od jej rezultatu koszty stałe są gwarantowane. Mam tu na myśli koszty czasu przeznaczanego na obsługę kontroli zamiast na prowadzenie biznesu, koszty wsparcia fachowego pełnomocnika, stres itp. Nastawienie organów kontrolujących jest bowiem często takie, że jeśli już toczy się kontrola, to raczej powinna wiązać się z wykryciem nieprawidłowości - wyjaśnia.
Statystyki nie kłamią – ponad 90% kontroli KAS kończy się stwierdzeniem nieprawidłowości. Chociaż spora część tych zarzutów jest potem obalana na drodze sądowej, to ten etap to miesiące, a nawet lata walki, dodatkowy koszt i paraliż dla bieżącej działalności. Z tego względu kluczowa jest dokładna analiza zawartych kontraktów i ocena ryzyka.
Jak obronić swoje B2B? Analiza szczegółów jest kluczowa
Podatnicy stoją przed dylematem: korygować rozliczenia już teraz, czy czekać na kontrolę? Eksperci zalecają spokój, ale przede wszystkim – gruntowne porządki w dokumentacji.
Rządowa argumentacja jest bezlitosna - zasada swobody umów nie jest absolutna i nie może usprawiedliwiać naruszeń prawa pracy. Oparcie obrony wyłącznie na tej zasadzie będzie z góry skazane na niepowodzenie w konfrontacji z PIP.
Gdzie zatem szukać słabych punktów w obecnych umowach B2B? Marcin Bodziony wskazuje na konkretne elementy, które mogą sugerować stosunek pracy i które stanowią "pierwszy, podstawowy pakiet zagadnień do weryfikacji":
Stąd też przygotowując się na nowe przepisy w pierwszej kolejności przejrzałbym umowy np. pod kątem tego, czy znajdują się w nich postanowienia, które już na pierwszy rzut oka sugerują stosunek pracy. Stałe wynagrodzenie co miesiąc, ograniczenie odpowiedzialności do trzykrotności wynagrodzenia, 26 dni wolnych w roku, 8 godzin usług dziennie i 40 w tygodniu itp.
Należy również skupić się na bardziej złożonych kwestiach, takich jak: wyeliminowanie podporządkowania, potwierdzenie ponoszonego ryzyka gospodarczego przez współpracownika oraz precyzyjne regulacje dotyczące miejsca i czasu świadczenia usług.
Tsunami na gruncie VAT i PIT: Finansowy armagedon
Natychmiastowa wykonalność decyzji PIP generuje problemy wykraczające poza samą składkę ZUS. Agnieszka Zachorska, doradca podatkowy Kancelaria Pietrusiński sp.k., ostrzega w portalu prawo.pl przed chaosu w rozliczeniach podatkowych, który dotknie zarówno zleceniodawców, jak i samych przedsiębiorców.
Planowane zmiany, jeśli wejdą w życie, mogą doprowadzić do chaosu w rozliczeniach podatkowych – zarówno po stronie zleceniodawców, jak i przedsiębiorców. Przekwalifikowanie działalności gospodarczej na stosunek pracy będzie wiązało się nie tylko z koniecznością złożenia korekty zeznania rocznego, ale także obowiązkiem skorygowania zaliczek na podatek dochodowy wpłacanych w ciągu roku wyłącznie przez przedsiębiorcę oraz obowiązkiem wysokości korekty podatku dochodowego - ostrzega Zachorska.
Efektem mogą być niedopłaty w PIT wraz z odsetkami za zwłokę, a nawet ryzyko odpowiedzialności karno-skarbowej.
W praktyce te zmiany mogą okazać się potężnym obciążeniem finansowym i organizacyjnym. Choć idea ochrony pracy jest słuszna, to sposób wprowadzenia tych zmian - z natychmiastową wykonalnością decyzji - to według ekspertki największe zagrożenie. Jeśli decyzja PIP zostanie uchylona przez sąd, konieczne będzie ponowne przywrócenie wcześniejszych rozliczeń, co oznacza kolejny etap chaosu i dodatkowe koszty dla podatników.
Opr. Robert Bagiński
Fot. iStock