Rząd zapowiedział deregulację – PSL mówi „nie”. Chodzi o jeden z projektów Ministerstwa Sprawiedliwości, który miał odciążyć sądy i uprościć procedurę rozwodową. Pomysł? Umożliwić parom bez dzieci rozstanie się w urzędzie stanu cywilnego. Dla wielu – potrzebne ułatwienie. Dla ludowców – zbyt daleko idący krok.
Prostota czy pochopność?
Proponowane zmiany przewidywały, że małżeństwa bez wspólnych małoletnich dzieci mogłyby zakończyć związek cywilny tak samo, jak go zawarły – przed urzędnikiem stanu cywilnego. Bez udziału sądu, bez wnikania w przyczyny, bez orzekania o winie. Warunek: obopólna zgoda.
Projekt miał być częścią szerokiej reformy mającej zmniejszyć przeciążenie sądów i przyspieszyć procedury cywilne. Miał też odpowiadać na zmieniające się oczekiwania społeczne wobec instytucji małżeństwa – coraz częściej postrzeganego jako umowa, którą można zakończyć, kiedy przestaje odpowiadać obu stronom.
Ale tu właśnie zaczyna się opór.
PSL mówi: "To za proste"
Polskie Stronnictwo Ludowe – partia tradycyjnie wyczulona na nastroje konserwatywnego elektoratu – jasno sprzeciwia się projektowi. W ich ocenie rozwód nie powinien być formalnością. Rozstanie – nawet bezdzietne – to wydarzenie z poważnymi konsekwencjami społecznymi i emocjonalnymi. Zbyt łatwa procedura może prowadzić do decyzji pochopnych i nieprzemyślanych.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że sprzeciw wyraziły również niektóre resorty, w tym Ministerstwo Obrony Narodowej oraz Ministerstwo Rolnictwa. W obu przypadkach przywoływano argument „ochrony wartości rodzinnych”.
Co mówi premier?
Propozycja uproszczonych rozwodów miała być jednym z punktów tzw. pakietu deregulacyjnego – zapowiadanego przez premiera jako sposób na „odbiurokratyzowanie państwa”. Projekt wciąż widnieje w planach prac legislacyjnych, ale jego przyszłość – po interwencji PSL – staje pod znakiem zapytania.
W kuluarach rządowych słychać głosy, że koalicjanci różnią się nie tylko w tej sprawie. PSL, który od dawna buduje swój wizerunek partii prospołecznej, ale i „wartości”, może zyskać punkty u wyborców bardziej zachowawczych – kosztem reformatorów z PO czy Polski 2050.
Zamiast sądu – urząd?
Pomysł nie jest bez precedensu. W wielu krajach Unii Europejskiej uproszczone rozwody – pod pewnymi warunkami – są już dostępne. Przykład? Hiszpania, gdzie rozwód można uzyskać w trybie administracyjnym, jeśli strony zgodnie o to wnoszą i nie mają dzieci. Włochy wprowadziły podobne uproszczenia już w 2014 roku.
Czy Polska dołączy do tego grona? Na razie – nie. Na przeszkodzie stoją nie tylko różnice ideowe, ale i brak politycznego konsensusu. W sytuacji kruchej koalicji każdy temat światopoglądowy staje się testem spójności rządu.
Cezary Majewski