Czy obywatel może otrzymać wyrok sądu, w którym zabraknie choćby słowa wyjaśnienia? Taki kierunek reformy rozważa właśnie Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego wspólnie z ministrem sprawiedliwości Waldemarem Żurkiem. Propozycja zakłada, że jeśli sąd w całości przyzna rację powodowi, nie będzie musiał sporządzać pisemnego uzasadnienia wyroku.
Pomysł, który ma przyspieszyć działanie wymiaru sprawiedliwości, wzbudza jednak ogromne emocje: od umiarkowanego poparcia po ostrzeżenia przed naruszeniem konstytucyjnego prawa do sądu.
Reforma, która ma usprawnić sądy
Koncepcja pojawiła się podczas spotkania ministra Waldemara Żurka z przedstawicielami Komisji Kodyfikacyjnej: prof. Markiem Safjanem i prof. Wojciechem Kocotem. Dyskutowano o tym, jak usprawnić postępowania cywilne i odciążyć sędziów. Jednym z pomysłów miało być właśnie zniesienie obowiązku pisania uzasadnień w sprawach, w których sąd w całości uwzględnia żądania powoda.
"Pan minister przedstawił nam szereg interesujących pomysłów. Niektóre mogą wydawać się drobne, ale mają istotne znaczenie w pracy sądów" - mówił prof. Kocot. Jego zdaniem, w takich sytuacjach sędzia mógłby po prostu stwierdzić, że uwzględnia powództwo, bez konieczności sporządzania uzasadnienia.
Z pozoru propozycja brzmi rozsądnie: mniej biurokracji, szybsze orzekanie, mniej zaległości. Jednak wielu prawników ostrzega, że takie uproszczenie mogłoby uderzyć w fundamenty prawa do obrony.
Sędzia Tomasz Niewiadomski z Sądu Okręgowego w Warszawie podkreśla, że to dopiero ogólny zarys koncepcji, ale przestrzega przed zbyt pochopnym wdrażaniem zmian.
"Przed jego wdrożeniem trzeba przeprowadzić szeroką debatę publiczną. Odejście od modelu pisemnych uzasadnień oznaczałoby poważną zmianę w funkcjonowaniu sądów" – ocenia.
Radca prawny Piotr Golędzinowski dodaje, że już dziś zdarzają się sytuacje, w których niektórzy sędziowie unikają pisania uzasadnień postanowień, co jego zdaniem bywa nadużyciem.
"Proponowana zmiana mogłaby doprowadzić do eskalacji takich przypadków" - ostrzega.
Argumenty „za” i "przeciw"
Zwolennicy reformy, w tym część środowiska sędziowskiego, uważają, że brak obowiązku uzasadnienia w oczywistych sprawach może usprawnić pracę sądów pierwszej instancji.
Prof. Kocot wskazuje, że w tysiącach spraw, zwłaszcza tzw. „frankowych”, uzasadnienia są długie i w praktyce powtarzają te same wnioski, które już dawno przesądził Trybunał Sprawiedliwości UE.
"Tam nie ma już pola do interpretacji, a mimo to sądy piszą sążniste uzasadnienia. Po co?" - pyta retorycznie profesor.
Również radca prawny Wojciech Bochenek dostrzega potrzebę reformy, choć apeluje o ostrożność.
"Jestem zwolennikiem przyspieszenia postępowań i ich cyfryzacji, ale odejście od uzasadnień powinno następować stopniowo. Proces jest przecież dwuinstancyjny - to klucz dla prawa do odwołania" - skonstatował w tekście prawo.pl prof. Kocot.
Krytycy projektu zwracają uwagę, że bez uzasadnienia strona pozwana nie będzie mogła skutecznie napisać apelacji.
"Nie wyobrażam sobie, żeby sąd nie musiał uzasadniać swojego wyroku. Jeśli nie znamy motywów orzeczenia, jak mamy wskazać błędy w rozumowaniu sądu?" - nie kryje oburzenia mecenas Paweł Stykowski.
Eksperci podkreślają też, że uzasadnienie jest nie tylko formalnością, ale elementem jawności i przejrzystości wymiaru sprawiedliwości. – To nie musi być długa wypowiedź, ale sąd ma obowiązek pokazać, jak doszedł do wniosków. To istota sądzenia – zauważa mec. Golędzinowski.
Frankowicze w tle i ryzyko „psucia prawa”
Pomysł, jak przyznają jego autorzy, w dużej mierze ma rozładować zatory w sądach, zwłaszcza w sprawach frankowych. Jednak to właśnie te postępowania pokazują, jak zróżnicowana potrafi być linia orzecznicza.
Sędzia Niewiadomski przypomina, że nawet w pozornie podobnych sprawach są różnice w argumentacji, a orzeczenia TSUE wciąż pozostawiają sądom pewien margines interpretacyjny. Dlatego, jego zdaniem, rezygnacja z uzasadnień mogłaby prowadzić do chaosu i dalszego rozbieżnego orzecznictwa.
"Strony muszą wiedzieć, co przesądziło o wyniku sprawy. Bez tego trudno mówić o zaufaniu do wymiaru sprawiedliwości" - ocenia.
Zdaniem prawników, demontaż gwarancji procesowych nie jest sposobem na naprawę sądów, ponieważ to nie zwiększy zaufania obywateli do wymiaru sprawiedliwości.
Czy kompromis jest możliwy?
Niektórzy prawnicy proponują rozwiązania pośrednie, np. wprowadzenie krótkiego, uproszczonego formularza uzasadnienia, w którym sąd wskazywałby kluczowe argumenty przemawiające za wyrokiem.
Takie odformalizowane uzasadnienie dałoby stronie możliwość zrozumienia decyzji i przygotowania apelacji.
Tego typu „hybrydowe” rozwiązanie mogłoby być kompromisem między potrzebą efektywności a zachowaniem gwarancji procesowych.
Na razie pomysł jest w fazie koncepcyjnej, ale już budzi ostry spór. Komisja Kodyfikacyjna zapowiada, że jej propozycja zostanie przedstawiona jesienią.
Jedno jest pewne: debata o uzasadnieniach to nie tylko techniczna dyskusja o przepisach. To pytanie o zaufanie obywateli do państwa i jego sądów. Bo nawet najsprawniejsze postępowanie, jeśli pozbawi strony prawa do poznania motywów rozstrzygnięcia, może stać się szybsze, ale mniej sprawiedliwe.
Opr. Robert Bagiński
Fot.: iStock